Jak bardzo niewyszkoleni są kontrolujący transport drogowy?

Published by

on

Czy służby, zajmująca się kontrolą transportu drogowego, są wystarczająco przeszkolone i kompetentne aby nakładać kary i przy okazji nie łamać przepisów prawa?

Czy kierowca ma szanse z funkcjonariuszami organów porządku publicznego, którzy nie mają pełnej wiedzy w zakresie przeprowadzanych kontroli?

Odpowiedź na te pytania zilustrujemy przypadkiem, który miał miejsce parę miesięcy temu w miejscowości słynnej z przystanku kolejowego na Centralnej Magistrali Kolejowej. Pewnemu kierowcy ciężarówki przydarzył się nieszczęśliwy wypadek, stał się on ofiarą kolizji, którą spowodował nietrzeźwy kierowca samochodu osobowego. Przybyły na miejsce patrol policji podjął czynności poczynając od dokładnego sprawdzenia czasu pracy kierowcy ciężarówki, sporządzając wydruki z okresu ostatnich 29 dni.

W wyniku przeprowadzonych czynności i analizy wykonanych wydruków kontrolnych funkcjonariusze stwierdzili naruszenie, wskazane w lp. 7.12 załącznika numer 1 do ustawy z dnia 6 września 2001 roku o transporcie drogowym, tj.  okazanie podczas kontroli wykresówki, wydruku z tachografu lub karty kierowcy, które nie zawierają wprowadzonych ręcznie bądź automatycznie wszystkich wymaganych danych dotyczących okresów aktywności kierowcy lub symbolu państwa miejsca rozpoczęcia lub zakończenia dziennego okresu pracy, w ciągu bieżącego dnia oraz poprzednich 28 dni – za każdy dzień. Przechodząc do sedna, policjanci zarzucili kierowcy, że nie wykonuje wpisów manualnych za okres weekendu, nie ma również zaświadczeń o działalności, a co za tym idzie zaproponowano mu mandat w wysokości 800 zł. Kierowca przekonany był, że prawidłowo wykonuje wpisy manualne, być może w tym przypadku zadziałał autorytet munduru i naciski policjantów, co poskutkowało przyjęciem nałożonego na kierowcę mandatu karnego w wysokości 800 zł.

Nasz kierowca nie był jednak do końca pewien ustaleń policjantów i po przyjechaniu do bazy zaczął sprawdzać czy funkcjonariusze naprawdę mieli rację, w końcu był on przekonany, prawidłowo wykonuje wpisy manualne.

Okazało się, że kierowca miał rację, a ustalenia organu kontroli są błędne, a wykroczenie w istocie nie wystąpiły. Dlaczego?

Otóż aby wyjaśnić dlaczego przedmiotowe naruszenia nie miało miejsca, tj. stwierdzonego braku wpisów manualnych na początku należy wskazać jaki tachograf jest zainstalowany samochodzie ciężarowym, gdyż to ma wpływ na sposób rejestracji wpisów na karcie kierowcy i w pamięci tachografu. 

Wydruk danych technicznych wskazuje, że w pojeździe zainstalowany jest tachograf Stoneridge Electronics model SE5000 Exakt Duo, Rev. 7.4. Ta informacja ma kluczowe znaczenie dla określenia sposobu rejestracji przez tachograf manualnych wpisów dokonywanych przez kierowcę.

Sięgając do instrukcji obsługi tachografu, producent wskazał jak można wykonać wpis manualny oznaczający wykonanie odpoczynku weekendowego, w sytuacji kiedy kierowca nie wykonywał żadnych innych czynności w trakcie trwania tego odpoczynku.

Po opisanych wyżej czynnościach tachograf jest gotowy do rejestracji jazdy, a deklarowany przez kierowcę odpoczynek został zapisany na jego karcie kierowcy. Jednakże zapis tego odpoczynku jest bardzo specyficzny. Od momentu wyjęcia karty z tachografu, do godz. 00:00 czasu UTC w piątek, czyli ostatni dzień aktywności, zapisywana jest aktywność odpoczynku, w kolejnych dniach tj. sobota i niedziela, gdzie nie było żadnej aktywności rejestrowanej przez tachograf, nie ma żadnych wpisów, a następnie w poniedziałek od godz. 00:00 czasu UTC do momentu włożenia karty kierowcy do tachografu pojawia się wpis odpoczynku. Taki zapis, dla tego modelu tachografu należy intepretować jako wpis manualny dokonany przez kierowcę za cały okres kiedy nie było karty w tachografie, as nie tylko za piątek i poniedziałek. Mówiąc inaczej za okres soboty i niedzieli, jeżeli nie było tam innej aktywności nie można wykonać wydruku, pomimo prawidłowego wpisu manualnego. Manualne wpisy są widoczne na wydrukach z piątku i z poniedziałku, należy je tylko prawidłowo zinterpretować.

Powyższy opis wskazuje, że jeżeli kierowca dokonał wpisu swojej aktywności, w tym przypadku, okresu wolnego przypadającego na sobotę i niedzielę, to nie wymaga się od niego dodatkowego dokumentu, określanego jako zaświadczenie o działalności, wydawanego przez przedsiębiorcę, u którego kierowca jest zatrudniony. Ten dokument poświadczać ma okresy wolne od pracy, okresy wymaganego odpoczynku, zwolnienia chorobowego lub  okresy innej pracy. W omawianym przypadku wpisu manualne zostały wykonane i zapisane na karcie kierowcy, a jedynie nie zostały prawidłowo odczytane przez policjantów.

Kierowca przekonany o swojej racji złożył wniosek o uchylenie mandatu karnego, uzasadniając go tym, iż nie popełnił naruszeń, za które wystawiono mandat. Poza tym, wystosował pismo do komendy policji i prokuratury aby wyciągnięto konsekwencje służbowe wobec policjanta przeprowadzającego kontrolę.

Pierwszy omawianą sprawę rozstrzygnął Sąd, który postanowił nie uwzględnić wniosku kierowcy, uznając go za bezzasadny, z dwóch powodów. Pierwszy to powołanie się na art. 101 § 1 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, tj. prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie albo na osobę, która popełniła czyn zabroniony przed ukończeniem 17 lat, albo gdy ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia wykroczenia z przyczyn, o których mowa w art. 15– 17 Kodeksu wykroczeń. Uchylenie następuje na wniosek ukaranego, jego przedstawiciela ustawowego lub opiekuna prawnego złożony nie później niż w terminie 7 dni od uprawomocnienia się mandatu lub na wniosek organu, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę, albo z urzędu. Według Sądu nie zachodzi tutaj żadna z powyższych przesłanek. Czyli upraszczając, jeżeli jakieś naruszenie jest skodyfikowane, to przyjęcie prawomocnego mandatu będzie praktycznie uniemożliwiało jego uchylenie. Druga przesłanka jest co najmniej kuriozalna, ponieważ Sąd oparł się na wyjaśnieniach funkcjonariusza policji wykonującego kontrolę i uznał, pomimo bardzo szczegółowych pisemnych wyjaśnień kierowcy, że sama kontrola była prawidłowa i nie ma  żadnych wątpliwości, że kierowca popełnił naruszenie.

Następnym organem, który wypowiedział się w tej sprawie była prokuratura, która odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza policji w zakresie bezzasadnego nałożenia mandatu karnego. Prokuratura powołała się na Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 17.07.2008 rok, WA 24/08 OSNwSK 2008 poz. 1510, zgodnie z którym, przekroczenie uprawnień wymaga wykazania, że podjęte przez sprawcę działanie nie wchodziło w zakres jego kompetencji, lub było podjęte w ramach uprawnień, ale niezgodnie z przepisami prawa, statutem, czy ciążącymi na funkcjonariuszu publicznym obowiązkami. Na dodatek samo przekroczenie uprawnień nie wypełnia automatycznie znamion omawianego przestępstwa, bowiem konieczne jest jeszcze działanie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, przy czym nie może to być szkoda iluzoryczna. Wreszcie, aby można było przypisać popełnienie omawianego przestępstwa konieczne jest też ustalenie strony podmiotowej w odniesieniu do całości zachowania sprawcy, a zatem funkcjonariusz publiczny musi obejmować swoim zamiarem zarówno przekroczenie uprawnień, lub niedopełnienie obowiązków, jak i to, że działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. A zgodnie z opinią Prokuratury w opisanej sytuacji funkcjonariusz, nie miał zamiaru przekraczać swoich uprawnień, ani działać na szkodę kierowcy. I tu ciekawostka, ponieważ Prokuratura powołała się na wcześniej opisane rozstrzygnięcie Sądu, używając go jako argumentu, dla słuszności swojego rozstrzygnięcia, wskazując jednocześnie, że postępowanie wszczęte przez pokrzywdzonego jest wyrazem jego niezadowolenia, z niekorzystnego dla niego rozstrzygnięcia sprawy w Sądzie.  

Podsumujmy. Kierowca został niesłusznie ukarany za naruszenie którego nie popełnił, ponieważ policjant nie był prawidłowo wyszkolony. Sąd uznał, że policjant miał rację, chyba nie do końca rozumiejąc, za co został nałożony mandat karny, a prokuratura uznała, że skoro Sąd utrzymał mandat to jej działanie się kończy, pomimo tego, że te dwie sprawy nie powinny być wiązane razem.

Jak poczuł się kierowca możemy się tylko domyślać. Stracił 800 zł, za coś czego nie zrobił.

Byłoby jednak dużym uproszczeniem zwalić winę na policjanta nieposiadającego pełnej wiedzy w zakresie prowadzonych czynności kontrolnych, ponieważ problem jest dużo szerszy i wymaga paru słów komentarza. Otóż, z roku na rok spada, mówiąc potocznie, „jakość” kontroli. Wiąże się to ze stale zmieniającymi się przepisami i coraz słabszymi i krótszymi szkoleniami. O ile ITD stara się utrzymać w miarę przyzwoity poziom wiedzy swoich pracowników i szkoleń, o tyle w policji bywa z tym bardzo różnie. Przepisy w zakresie, choćby czasu pracy czy samych tachografów to kilkadziesiąt aktów prawnych, zawierających sporo informacji technicznych dotyczących działania i obsługi urządzeń kontrolno-pomiarowych. Uogólniając, niestety poziom wiedzy policjantów w tym zakresie jest raczej niski. Jako, że opisywana sprawa dotyczy kwestii na styku obowiązku prawnego i możliwości technicznych urządzeń, nie dziwi, że i Sąd i Prokuratura nie mają wystarczającej wiedzy aby prawidłowo ocenić cała sytuację. Można podeprzeć się wiedzą ekspercką np. inspektorów ITD lub biegłych, czego w omawianej sprawie nie uczyniono.

Jednym poszkodowanym jest tutaj kierowca, który wykazał zaufanie do organów porządku publicznego.

I to rodzi pytanie. Czy każdy taki przypadek musi się tak skończyć? Co możemy zrobić, aby w przypadku błędu kontrolującego nie stracić pieniędzy?

Rozwiązanie jest stosunkowo proste. Jeżeli mamy wątpliwości co do zasadności kary, którą służby kontrolne chcą na nas nałożyć, nie należy przyjmować mandatu karnego. Sprawę wtedy będzie rozstrzygał Sąd, ale w ty wypadku nie o uchylenie mandatu, ale o nałożenie kary, gdzie każda ze stron postępowania będzie musiała się udowodnić swoją rację.

Janusz Grzesica